„Barany. Islandzka opowieść” Grimura Hákonarsona – rzecz o kinie magicznym

Proponuję Wam dziś niezwykłe kino islandzkie. To nie jest moje pierwsze doświadczenie z tym cudnym zjawiskiem, które serwują nam twórcy z północy. Bez dwóch zdań stałam się jego wielką fanką 😉 Doznania po obcowaniu z nim pozostają na długo. Obiecuję, to nie będzie stracony czas! Kino islandzkie uspokaja, wycisza i porządkuje życie, weryfikuje system wartości, jednym słowem – w tym pośpiechu współczesnego świata, każe się zatrzymać i zastanowić, co jest w ważne, a co nie!

Gumi - bohater filmu siedzący na murku, zbudowanym z luźno leżących kamieni, w tle islandzka, surowa przyroda - górzysta i odludna

Bo kino islandzkie jest tak dalekie od blichtru i komercji i traktuje o prawdziwym życiu, prawdziwych ludziach, prawdziwych emocjach…

„Barany. Islandzka opowieść” Grimura Hákonarsona, bo o tym filmie mowa, przedstawia prostą, jednak skomplikowaną życiowo, historię dwóch braci, hodowców rzadkiej rasy baranów.

człowiek w drzwiach stodoły, dwa barany z kręconymi rogami

Mimo rodzinnych, bardzo bliskich więzi, Gummi i Kuddi od czterdziestu lat żyją w sporze, choć – o ironio – po sąsiedzku. Bracia rywalizują ze sobą, ostentacyjnie nie odzywają się do siebie i w końcu kłócą na śmierć i życie.

Czy będą – mimo wszystko – w stanie się pogodzić w imię wartości, które kochają najbardziej? Czy ponownie odnajdą tę kruchą nić porozumienia, którą bardzo dawno temu zerwali?

Bohaterowie filmu, dwaj braci Gumi i Kudii, rozmawiają z sobą w drzwiach domu, ich miny zdradzają zdenerwowanie

No oczywiście, że Wam nie powiem! 😉 Możecie jednak być pewni, że film Was urzeknie i opowieścią – minimalistyczną i piękną, zarazem bardzo ludzką, a na pewno obrazem – przepięknymi, surowymi i majestatycznymi pejzażami górskimi Islandii.

bohater filmu, biegnący pies z oddali, z daleka dom i budynki gospodarcze, w tle górzysta, surowa przyroda Islandii

Zdjęcia do filmu uświadamiają, że człowiek jest bezradny wobec siły natury, staje się od niej zależny. To pewna sprzeczność, bo z jednej strony na łonie przyrody czujemy się wolni, a z drugiej jesteśmy przez nią zniewoleni. Trzeba wiele szacunku, zrozumienia jej reguł, by żyć z nią w zgodzie.

Wtrącenie o bezwzględnej sile natury jest pretekstem do napisania także paru słów o zakończeniu (oczywiście bez zdradzenia szczegółów), bo to najpiękniejsza i najbardziej wzruszająca scena z tych, które ostatnio widziałam.

bohater na tle dwóch domów usytuowanych na odludziu - pośród rozległych, górzystych terenów Islandii

Na zimowy, refleksyjny weekendowy wieczór polecam film pt. „Barany. Islandzka opowieść” Grimura Hákonarsona. Nie  zawiedziecie się. Pozdrawiam po prostu Kobieta 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *