„Prawdziwy nauczyciel powinien być zawsze najpilniejszym uczniem”. Maksim Gorki (Aleksiej Maksimowicz Pieszkow, 1868-1936)

Obyś cudze dzieci uczył – kołacze mi to przekleństwo w głowie jak natrętna mucha… Brzydkie porzekadło, nacechowane pejoratywnie, zawierające w sobie wiele sprzecznych i negatywnych emocji. Powiedzenie tak często podawane z ust do ust wielu sfrustrowanych matek i zabieganych ojców, dziś tak bardzo roszczeniowych, i coraz częściej zrzucających obowiązki wychowania własnych pociech na szkoły i na nauczycieli. I kiedy, w XXI wieku, w tym ciągłym biegu cywilizacyjnym, w tym notorycznym braku czasu (sorry, taki mamy klimat!), rodzicom nie ma co się dziwić (bo żywiciele rodziny, bo rachunki trzeba zapłacić, bo bieda albo sukces, firma i nowy samochód…), to postawom niektórych nauczycieli już tak. Niestety, paradoksalnie powiedzenie, odżegnujące od światłego nauczycielskiego zawodu, dość wyraźnie wpisuje się w zachowanie jego niektórych reprezentantów. A przecież nauczyciel winien być wzorem, autorytetem, w końcu i przyjacielem uczniów, zawsze empatycznym, sprawiedliwym i dobrym. Czy rzeczywiście takim jest? Czy nasz współczesny, polski belfer odrobił tę istotną lekcję z etyki swojego zawodu? Co mu przeszkadza w samorealizacji? Chyba należy zacząć od początku, znaczy – od siebie Nauczycielu… Czytaj dalej „„Prawdziwy nauczyciel powinien być zawsze najpilniejszym uczniem”. Maksim Gorki (Aleksiej Maksimowicz Pieszkow, 1868-1936)”

Najstarsza siostra

Zośka

Naszyjniki babiego lata zwisały kędziorami z iglastych gałęzi choinek leśnych. Wiatr wiał od Plewisk i chłód przenikał do trzewi. Zośka, która przedzierała się leśną, zapomnianą już ścieżką, przez mgły, zdawała się tego zimna nie odczuwać w ogóle. Co prawda miała na ramionach przerzucony gruby, wełniany szal, ale o zimno nie dbała wcale. W sercu miała maj. Czytaj dalej „Najstarsza siostra”

Subiektywny ranking 10 „umilaczy” listopada

No dopadł mnie kryzys mentalny! Postaram się oczywiście w tym poście być delikatna i poprawna politycznie (choć nie o polityce będzie ten post, bo wtedy może nie byłabym aż tak delikatna, a o tym co za oknem)! Ale jak tu się nie zdenerwować?! Pogoda nas nie rozpieszcza. Jak nie leje, to wieje. Słońce, jeśli wyjdzie, to na chwilę. Podobno nawet w piątek było takie chwilowe przejaśnienie… Podobno, bo jak wcześnie rano, wychodziłam do samochodu, aby dojechać do pracy, to już w ubiorze ludzika Michelin. A i tak było mi przenikliwie zimno, a wokół brzydko, ciemno, a na dodatek padało, siąpiło i chyba marzło. Podobna pogoda zresztą towarzyszyła mi podczas wieczornego powrotu, więc wspomnianego słońca nie uraczyłam. No nic nie poradzę, jestem typowym zmarzluchem! Czytaj dalej „Subiektywny ranking 10 „umilaczy” listopada”

Rynek w Poznaniu

Znane kobiety w nazwach poznańskich ulic? Jestem na tak!

Z inicjatywą, aby nazywać poznańskie ulice nazwiskami znanych kobiet wystąpiła Pełnomocnik Prezydenta Miasta Poznania ds. przeciwdziałania wykluczeniom –  pani Marta Mazurek. I jej pomysł szybko podchwyciły radne od lewa do prawa. W związku z czerwcowym postanowieniem Sejmu RP – rok 2018 został obwieszczony Czytaj dalej „Znane kobiety w nazwach poznańskich ulic? Jestem na tak!”

Kurze jajo

Starucha była opryskliwa i obrzydliwa. Ubrana w łachmany stała na progu walącej się chaty. Pamiętam jej ręce koloru rdzy, poprzecinane żyłami, nienaturalnie wykręcone w tył. Gdy dotknęła nimi twarzy, by odrzucić siwe włosy tłuszczem posklejane w stronki, żółciły się z daleka jej za długie paznokcie. Przymrużyłam oczy, by dostrzec je lepiej, dokładniej, bo wydawało mi się, że była na nich pleśń. Poczułam nawet ten słodkawy i mdły zapach – woń rozkładu, rozpadającej się materii i śmierci… Czytaj dalej „Kurze jajo”

Wiosna, wiosna, wiosna ach to ty!

Wiosna, wiosna, wiosna ach to ty!

Wczoraj zaczęła się kalendarzowa wiosna. Co prawda można było się w tej kwestii pomylić, patrząc nad ranem przez okno na tę kołderkę ze śniegu na trawnikach, ale wiosenną aurę czuć już w trzewiach. Taa.. wiosnę już czuć w powietrzu! Jest jeszcze niepewna i bardzo się ociąga, ale już mruga żółtym bratkiem na targu i gdzieniegdzie bazi kotkiem w parku. Zresztą świergot ptaków słychać już w powietrzu i temperatura też jakby zelżała. Bez wątpienia idzie ku nowemu!
Czytaj dalej „Wiosna, wiosna, wiosna ach to ty!”

Lubię nie robić nic…

W szale obowiązków

Praca, zakupy, sprzątanie… Skąd to wszystko znam? I jeszcze dzieci przywieźć ze szkoły i pyszny obiad zrobić, bo mąż zaraz będzie z pracy. A najlepiej zająć się wszystkim naraz, bo czas nagli. Wieczorem może znajdę czas dla siebie – najlepiej jogging bądź fitness (do wyboru), od czasu do czasu spotkanie z koleżankami albo dobry film (bądź wręcz przeciwnie – głupawy – celem „odmóżdżenia”), no i poczytać trzeba jak na młodą, inteligentną, szanującą się i światłą kobietkę przystało. A co! I wtedy w nadmiarze (nie)obowiązków padam nad książką (czytaną od miesiąca) z lekkim drżeniem nóg, bo nawet w śnie biegnę gdzieś i bardzo się spieszę… To się podobno zespołem niespokojnych nóg nazywa – RLS w skrócie 😉 Czytaj dalej „Lubię nie robić nic…”

List Eli

Ela napisała do mnie bardzo poruszający list. Za zgodą autorki, publikuję jego treść.

Droga Kobieto!

Śledzę Twój blog właściwie od początku jego powstania. Podoba mi się to, co piszesz i w sposób jaki to robisz. Piszesz szczerze i uczciwie. I choć czasami Twoje teksty stają się literackie i żyją własnym fikcyjnym życiem, to przynajmniej nie są wydumane, a prawdopodobne. Gdzieś pomiędzy wierszami uświadomiłam sobie nawet, że jesteśmy do siebie podobne. Łączy nas na pewno doświadczenie i doznanie krzywdy od mężczyzny. Kobieto, wiem, że mnie zrozumiesz, bo ja już naprawdę nie potrzebuję porad i poklepywania po ramieniu wszystkowiedzących psychologów, rodziny, a nawet znajomych, którzy przez ostatnie lata potrafili mi tylko wytykać błędy. Wskazywać, gdzie ja je popełniłam i jak naprawić mój i tak już dogorywający związek. Jak być przykładną cierpiętnicą, znoszącą pięści tyrana. Czytaj dalej „List Eli”