„Barany. Islandzka opowieść” Grimura Hákonarsona – rzecz o kinie magicznym

Proponuję Wam dziś niezwykłe kino islandzkie. To nie jest moje pierwsze doświadczenie z tym cudnym zjawiskiem, które serwują nam twórcy z północy. Bez dwóch zdań stałam się jego wielką fanką 😉 Doznania po obcowaniu z nim pozostają na długo. Obiecuję, to nie będzie stracony czas! Kino islandzkie uspokaja, wycisza i porządkuje życie, weryfikuje system wartości, jednym słowem – w tym pośpiechu współczesnego świata, każe się zatrzymać i zastanowić, co jest w ważne, a co nie! Czytaj dalej „„Barany. Islandzka opowieść” Grimura Hákonarsona – rzecz o kinie magicznym”

Mickiewicz i Maryla

24 grudnia przypadała 218 rocznica urodzin Adama Mickiewicza – najwybitniejszego polskiego poety romantyzmu. Jego twórczość stanowi fenomen swoich czasów na skalę światową. Jakoś tak jest, że czytając dzieła wybitnych, bardzo rzadko widzimy za nimi człowieka i traktujemy jak pomniki. Zapominamy o tym, że i Mickiewiczem, Słowackim, Norwidem (a może zwłaszcza nimi?) targały ludzkie namiętności i słabości… Duża w tym zasługa badaczy literatury, rodziny, przyjaciół i samych artystów, którzy zamiast biografii tworzyli legendę. To co? Gotowe, aby trochę odbrązowić miłość Mickiewicza do Maryli? Swoją drogą uważam, że prawdziwe życie jest o wiele bardziej ekscytujące niż to powstałe na czytelnicze zamówienie 😉 Czytaj dalej „Mickiewicz i Maryla”

„Mam na imię Lucy” Elizabeth Strout o porozumieniu między rodzinnymi podziałami

Życie jest szare po prostu i po ludzku… Bywa białe, bywa nawet czarne, ale wyciągając średnią, jest pośrodku – jest szare swoją codzienną szarością. Tak samo bywa z komunikacją międzypersonalną. Nikt nie obiecywał, że będzie sprawiedliwie. Ludzkie relacje oparte są na całej gamie uczuć, często skrajnych i sprzecznych. Kochamy, ale ta miłość dostarcza nam także cierpień i tęsknoty, niby jesteśmy spełnieni, a ciągle coś nas dręczy: zamierzchłe przykrości, obraźliwe słowa, tok wydarzeń nie po naszej myśli… Czytaj dalej „„Mam na imię Lucy” Elizabeth Strout o porozumieniu między rodzinnymi podziałami”

O „Fúsim” Dagura Kári’ego – bo „człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”…

W leniwe grudniowe wieczory, gdy niebo sypie śniegiem albo – gorzej – płacze deszczem tak, że tylko zaszyć się w wygodnej sofie, pod puchatym kocem, najlepiej w miłym towarzystwie, proponuję – popijając grzane wino – obejrzeć dobry film… Czytaj dalej „O „Fúsim” Dagura Kári’ego – bo „człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”…”

Książka łagodzi obyczaje – czyli o „Opowieści wigilijnej” Karola Dickensa

Uprzejmości

Do świąt zostały dwa tygodnie… Nie mam na nic czasu, a jeszcze tyle rzeczy do zrobienia… sprzątanie, okna, gotowanie… Nie, żebym miała z tego powodu wyrzuty sumienia. I tak zdążę, choćby na ostatnią chwilę – czyli jak zawsze! Denerwuję się trochę, gdy wokół wszyscy tacy uporządkowani, zorganizowani, perfekcyjni, ze strategią świątecznych porządków! A ja, jak zwykle – chaos! Czytaj dalej „Książka łagodzi obyczaje – czyli o „Opowieści wigilijnej” Karola Dickensa”

Macierzyństwo według Alexandry Burt

Kiedyś, podczas studiów, miałam praktyki pedagogiczne w jednym z nadmorskich ośrodków dla dzieci upośledzonych w stopniu znacznym i głębokim. Pobyt tam zrobił na mnie porażające wrażenie. Pamiętam dzieci bandażami przywiązane do łóżeczek ze względu na autoagresję. Czytaj dalej „Macierzyństwo według Alexandry Burt”

Ten straszny Beksiński!

Beksińskiego malarstwo wpływało na mnie od zawsze. Jego obrazy, niemalże z koszmaru sennego, mają w sobie coś głęboko niepokojącego i smutnego zarazem. Te onirystyczne wizje zgłady, wskazujące na kruchość i ulotność człowieka przedstawiają gorzką prawdę „vanitas vanitatum et omnia vanitas”. Czytaj dalej „Ten straszny Beksiński!”