Lubię nie robić nic…

W szale obowiązków

Praca, zakupy, sprzątanie… Skąd to wszystko znam? I jeszcze dzieci przywieźć ze szkoły i pyszny obiad zrobić, bo mąż zaraz będzie z pracy. A najlepiej zająć się wszystkim naraz, bo czas nagli. Wieczorem może znajdę czas dla siebie – najlepiej jogging bądź fitness (do wyboru), od czasu do czasu spotkanie z koleżankami albo dobry film (bądź wręcz przeciwnie – głupawy – celem „odmóżdżenia”), no i poczytać trzeba jak na młodą, inteligentną, szanującą się i światłą kobietkę przystało. A co! I wtedy w nadmiarze (nie)obowiązków padam nad książką (czytaną od miesiąca) z lekkim drżeniem nóg, bo nawet w śnie biegnę gdzieś i bardzo się spieszę… To się podobno zespołem niespokojnych nóg nazywa – RLS w skrócie 😉

Wolne dni

Dzięki Bogu, rozpoczął się weekend, bo czuję się taka zmęczona. W końcu pośpię dłużej, odpocznę. „Ogarnę” dom, nadrobię zaległości w prasowaniu… Zapomniałam – wzięłam sobie z pracy „papierologię” do domu. No, zadowolenie po prostu współmierne z pogodą ducha i tą za oknem. Może fryzjer albo kosmetyczka dla poprawy samopoczucia? W planie jeszcze lekcje z dziećmi i basen, kolacja z mężem, bo ostatnio wszystko i wszystkich zaniedbuję. Ciasto mi się marzy najlepiej marchewkowe albo brownie? Nie mam na nic czasu… A jeszcze do krawcowej miałam skoczyć, spodnie skrócić. Wypadałoby mieszkanie odmalować na wiosnę i piwnicę uporządkować, firany poprać… I co? Pewnie zrobię to wszystko, a dzień dokończę w galerii na zakupach. I od razu mi lepiej! 🙂

 

Lubię robić nic…

Tak sobie myślę, czy tylko ja tak mam? Paradoksalnie im bardziej napięty grafik, tym lepiej jestem zorganizowana. Jak mam wolne, jest różnie… Ubolewam, gdy zdarzy mi się zachorować, nudzi mi się wtedy niemiłosiernie. Zresztą wszystko zależy od nastroju. W końcu kobieta zmienną jest. Pewnie popadam w skrajności. Ale najlepiej wychodzą mi projekty robione na ostatnią chwilę. Być może życiowo zdarzy mi się być nieuporządkowaną, ale z pewnością do pracy staram się podchodzić z należytym profesjonalizmem. Bo ja zresztą lubię swoją pracę i lubię pracować jak mały traktorek. Co w tym złego? A jeśli mam robić coś byle jak, to wolę nie robić nic. A tak w ogóle to też lubię robić nic. I chyba umiem robić nic?! A Ty potrafisz odpoczywać? Lekarze od dłuższego już czasu alarmują, że wiele Polek tej sztuki nie umie. No i co się dziwić, trudno zrobić sobie wolne chociażby od dzieci. Przecież jesteśmy Ś-W-I-A-D-O-M-E, że pracoholizm, notoryczny stres związany z pracą są szkodliwe dla zdrowia, a nawet życia!? I jak trzeba hamujemy? Zwalniamy tempo? Zaraz, zaraz… Zastanówmy się:

  1. gdy mam urlop, to wyłączam telefon? Nie odbieram e-maili?
  2. Rozdzielam pracę (też tę w domu) od odpoczynku?
  3. Odpoczynek jest dla mnie świętością?

No właśnie nie zawsze… Przecież czasami praca wymaga poświęcenia: zarwanych nocy i opuszczonego wystąpienia Twojego dziecka w szkole…? A pamiętasz może, jak wyglądał dom, po Twojej tygodniowej nieobecności, gdy byłaś w delegacji? No właśnie, wiem o czym mówię! I co z tym odpoczynkiem? W końcu to czas na regenerację, relaks, zadumanie… To ten moment – tylko Twój, gdy zapominasz o błogim świecie. Wtedy ma być tak nieprzyzwoicie dobrze, jakbyś zjadła tabliczkę czekolady na raz! Mdło się robi? I tak powinno być. Świat się Kochana nie zawali, gdy trochę odpuścisz i zrobisz coś jutro. Zajmiesz się sobą! Może tym razem zamów gotowe jedzenie, nałóż maseczkę, włącz jakiś wyciskacz łez, zawiń się w koc jak poczwarka i nalej sobie wina. A jeśli Twój ukochany – nawet przez chwilę – pomyśli, że zwariowałaś, to wykorzystaj ten moment, kiedy obezwładniony zdziwieniem siedzi przy Tobie, bo myśli, żeś chora – niech całuje, ugniata i „mizia” najlepiej stopy (albo co tam chcesz), wachluje (czym tam tylko chcesz)… Bo przecież nawet bogini potrzebuje przerwy. Dbaj o siebie!

Pozdrawiam

Po prostu Kobieta

 

PS Oczywiście uważam, że nic nie usprawiedliwia nieobecności podczas wystąpień dzieci w szkole 😉

6 thoughts on “Lubię nie robić nic…

  1. Nie, no spoko! Podoba mi się ta wizja: ja w wannie, mój małżonek myje mi plecy… Córka grzecznie śpi w łóżeczku, a wszędzie świece i zapach róż… No może za dziesięć lat, jak mała nieco podrośnie ?

    1. Podoba mi się Twoja wizja! 🙂 Życzę Tobie, aby była realna i zdarzała się częściej niż raz na dziesięć lat 😉 Życzę Tobie wszystkiego najpiękniejszego!

Odpowiedz na „KasiaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *