„Mam na imię Lucy” Elizabeth Strout o porozumieniu między rodzinnymi podziałami

Życie jest szare po prostu i po ludzku… Bywa białe, bywa nawet czarne, ale wyciągając średnią, jest pośrodku – jest szare swoją codzienną szarością. Tak samo bywa z komunikacją międzypersonalną. Nikt nie obiecywał, że będzie sprawiedliwie. Ludzkie relacje oparte są na całej gamie uczuć, często skrajnych i sprzecznych. Kochamy, ale ta miłość dostarcza nam także cierpień i tęsknoty, niby jesteśmy spełnieni, a ciągle coś nas dręczy: zamierzchłe przykrości, obraźliwe słowa, tok wydarzeń nie po naszej myśli…

Tak sobie dumam, że „doświadczanie” różnych emocji nie jest złe, bo czy bez doznawania bólu docenilibyśmy szczęście? Oczywiście, że odpowiedź jest filozoficzna i literacko jasna. Przytoczę tu chociażby słowa wieszcza „kto nie zaznał goryczy ni razu, ten nie dozna słodyczy w niebie”. Nie można w kwestiach życia generalizować, przywoływać schematy, utarte stereotypy, czy wyjątki. Życie jest niepowtarzalne i dla każdego samo w swoim rodzaju. Ludzie, którzy się przez nie przewijają, najczęściej są na chwilę, a jeśli mają szczęście to na dłużej, a ci wyjątkowi nawet i na zawsze.

Z tego też powodu dziwi fakt, że niektórzy nie utrzymują serdecznych kontaktów chociażby z rodziną, bo zaprzeszłe rany jeszcze się nie zagoiły i sączy się z nich żal. Czasami może i lepiej zaufać niespokrewnionym i obcym, „wygadać się” i otrzymać radę, kurtuazyjne przyjacielskie poklepanie po ramieniu, a może i zrozumienie. Każdy ma swoją historię, która go buduje i tworzy. I przecież mogą być na przykład relacje między matką i córką oparte na szacunku, serdeczności, wzajemnej akceptacji i zdrowej rywalizacji, ale mogą być i takie, o których chcielibyśmy zapomnieć, a – jeśli nie idzie – przynajmniej je zrozumieć. Matka ma kochać swoje dzieci bezgranicznie, jednak ta definicja zdaje się być subiektywna i relatywna. O takiej trudnej relacji traktuje książka Elizabeth Strout „Mam na imię Lucy”.

Lucy Barton to dojrzała kobieta, pisarka, żona i mama. Mieszka w Nowym Jorku i ma już ugruntowaną pozycję społeczną. Gdy, w wyniku znacznego pogorszenia stanu zdrowia po zabiegu, musi na dłużej zostać w szpitalu, pojawia się tam także jej, od lat niewidziana, matka. Spędza ona z córką całe pięć dni, podczas których niewinne z pozoru rozmowy o ludziach, miejscach, wydarzeniach przekształcają się w zapis trudnego dziecięctwa i dojrzewania Lucy. Zaczyna się pełen obopólnych żalów, ale też i znaczących niedomówień dialog o dorastaniu w biedzie i wynikających z niej szykanach. Wiele niedokończonych zdań Lucy kończy w myślach, z czasem się uspokajając i godząc ze swoją przeszłością i z rodzicielką. Z retrospekcji dowiadujemy się o jej rozchwianym domu – wyrodnych rodzicach, którzy zamykali ją w ciężarówce za karę, starszym bracie śpiącym ze zwierzętami i czającym książki dla dzieci. Wczuwamy się w pełne upokorzeń sytuacje, gdy bohaterka grzebie w śmietnikach w poszukiwaniu jedzenia albo doznaje pełne pogardy spojrzenia od koleżanek. W ciągu krótkiego pobytu w szpitalu Lucy zbliża się ze swoją matką, choć nic co zostało między nimi powiedziane, nie stało się wprost. Jesteśmy uczestnikami niepisanego i kobiecego przymierza – na początku szorstkiego i zimnego, które jednak z czasem przekształca się w ukojenie i zrozumienie. To taka wewnętrzna psychoanaliza, którą przeżywamy razem z bohaterką. To wędrówka wewnątrz siebie i szukanie własnej tożsamości.

„Mam na imię Lucy” to krótka książka… taka na jeden wieczór, ale będzie to czas wzbogacający duchowo o niezwykłe emocje. Napisana jest językiem prostym, realistycznym (który momentami boli aż do trzewi) i ascetycznym, z mistrzowsko przemyślaną fabułą. Elizabeth Strout to uznana pisarka z ugruntowanym warsztatem artystycznym. Zresztą nie bez powodu otrzymała nagrodę Pulitzera. Spod z pozoru błahej opowieści misternie wyhaftowała historię życia… historię, która w szczególny sposób porusza i dławi… dławi duszę i umysł.

Masz niedosyt? Przeczytaj książkę. Pozdrawiam po prostu Kobieta 🙂

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *